czwartek, 20 kwietnia 2017

13/52 Janusz Sokołowski, En ka druwei Prussai?

Nieoceniona Biblioteka Śląska i znowu unikatowa książka. W co wierzyli Prusowie (Elbląg 2007) to może nie jest monument na temat wierzeń bałtyjskiego ludu, ale przez swój charakter bardzo mnie zaciekawiła (opiera się ona na prawdziwym monumencie – na książce Łucji Okulicz-Kozaryn pt. Dzieje Prusów). Maciej Piegat przełożył bowiem popularyzatorski, naprawdę zajmujący tekst Janusza Sokołowskiego na zrekonstruowany język staropruski. W tym wypadku mamy tu żywy język nowopruski! A to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Eksperyment językowy, romantyczna idea wskrzeszenia języka i kultury ludu, którego dziedzictwo istnieje w genach ok. 10 procent polskiej populacji. Do tego ciekawe ilustracje z dawnych hiperborejskich starodruków. Na przykład po raz pierwszy zobaczyłem drzeworyt Olausa Magnusa, który przedstawia scenę weselną u Prusów. Książeczkę wydano dzięki funduszom unijnym – to jest ta sfera działalności Unii Europejskiej, do której mam wielki szacunek. Szkoda, że książeczka jest mało znana. Żeby przedstawić Wam jej okładkę, musiałem sam zrobić fotografię. Wydawcą jest "Stowarzyszenie Łączy Nas Kanał Elbląski Lokalna Grupa Działania w Elblągu" – odjazdowa nazwa, prawda?

Autor pisze o tym, co i mnie coraz bardziej zajmuje – o pamięci genetycznej. Doświadczam jej w ostatnich latach tak mocno... A czytałem o niej wpierw chyba u Tolkiena, w jego Zaginionej drodze i Zapiskach Klubu Mniemań. Jakież to dziwne, że fascynacja dziełem Profesora i jego życiem, jego korzeniami, doprowadziła mnie nie tylko do odkryć spod znaku #TolkienAncestry, ale też do odkrycia w ostatnich latach (dzięki badaniom DNA i dzięki genealogii – piszę o tym obszernie na Aldrajchu) swoich własnych bałtyjskich korzeni (jaćwieskich lub pruskich), a używana przeze mnie od lat 90. specjalna runa "RD" (mojego projektu) okazuje się tak bardzo podobna do znaku polskiej szlachty o pruskich i jaćwieskich korzeniach (herbu Prus), ale też do znaku własnościowego kościoła św. Katarzyny w Gdańsku, koło którego spoczywają prochy gdańskich Tolkienów! Autor czytanej właśnie rozprawki religioznawczej pisze:
»Jako miłośnik przyrody mieszkający prawie od 40 lat w jednym z najpiękniejszych miejsc Pomezanii, Jerzwałdzie/Ziemi Gerii, coraz bardziej jestem przekonany, że w jakiś magiczny sposób przekazywane mi są ich zachowania sprzed ponad 1700 lat. Lubię codzienną kąpiel w gorącej wodzie, nasze psy i koty żyją bezkonfliktowo, królik też nie jest hodowany na ubój...«
To jest właśnie chyba to...

Praca Sokołowskiego i Piegata to przegląd różnych relacji i teorii dotyczących wierzeń i życia codziennego dawnych Prusów. Nie ma tam raczej rozbudowanego panteonu bóstw. Jest raczej wiara w to, że boskość przenika całą otaczającą nas rzeczywistość. Jest mowa o wierzeniach i obrzędach związanych ze śmiercią, jest mowa o gajach, o braku świątyń, o różnych przesądach. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz