wtorek, 21 czerwca 2016

19/52: Słowo o wyprawie Igora

Rodzice nieświadomie dali mi wikińskie imiona. Jestem Ryszard Igor, czyli mam imię Wikingów norweskich z Normandii (Rikhardur) i Wikingów szwedzkich z Rusi (Ingvarr). Lubię też wszelkie wyprawy. Dlatego od dawna już za mną chodziło to, że w końcu trzeba poznać jeden z najbardziej tajemniczych utworów wschodnioeuropejskiego średniowiecza (choć nie wszyscy tak datują ten utwór, podejrzewając fałszerstwo epoki romantyzmu) - Słowo o wyprawie Igora. Udało mi się zdobyć w bardzo fajnej cenie (około 10,- zł) pierwsze wydanie tej książki w serii Biblioteki Narodowej, w tłumaczeniu samego Mistrza Tuwima.

Utwór mnie zachwycił. Niezależnie od jego prawdziwego datowania (ja wierzę, chcę wierzyć, że to utwór średniowieczny) jest to kawał doskonałej poezji. Do tego ten niezwykły przekład! I wiecie co? Od czasu, gdy przeczytałem Słowo, nabrałem nowej miłości dla naszej rodzimej przyrody, nauczyłem się o niej mówić nowym językiem. Moim zdaniem jest to utwór pisany przez chrześcijańskiego poetę (bo co do tego też są kontrowersje) - choć występują w Słowie imiona dawnych bogów, poeta zracjonalizował ich tożsamość - wyglądają oni na przodków różnych plemion słowiańskich. Są tu i Weles, i Daźdbog, i Stribog, i Chors. Występują oni zawsze jako przodkowie różnych synów i wnuków... To bardzo ciekawe. Utwór jest poematem bohaterskim i wpisuje się mocno w to, czym pasjonuje się każdy tolknięty badacz literatury. Cieszę się, że wpadłem w odmęty tej poetyckiej Sławuty (Sławuta to poetycka nazwa Dniepru, która występuje w Słowie o wyprawie Igora - nikt chyba jeszcze o tym nie pisał, ale może być tak, że to od Sławuty pochodzi nazwa Słowian. Bo już Sławski przypuszczał, że nazwa tego ludu pochodzi od jakiejś zaginionej nazwy rzeki na terenie Prasłowiańszczyzny)

1 komentarz:

  1. Zgoda, to kawał znakomitej poezji. Ale pióra Juliana Tuwima. Znam oryginał "Słowa" (niezależnie od tego, co uznamy za tekst oryginalny - tekst starocerkiewnosłowiański, czy tekst rosyjski z pierwszego wydania drukowanego) i owszem, jest to tekst epicki sporej klasy, ale poezji wysokiej próby tam nie ma.

    Przekonanie o dwunastowiecznej genezie Słowa nie daje się obronić w świetle jego treści: wyraża ona program polityczny późniejszy o kilka wieków. Można poważnie dyskutować nad jego pochodzeniem z XV-XVI ww. (pokrewieństwa "Słowa" z "Zadonszczyną", poematem o Kulikowym Polu, są trudne do podważenia), ale za bardziej prawdopodobne uważam, że tekst powstał w Moskwie pod koniec XVIII w.

    TAO

    OdpowiedzUsuń