czwartek, 15 stycznia 2015

3/52
o. Paweł Sczaniecki, Msza po staremu się odprawia

To był prezent od Kamila i Leny, z którymi razem pielgrzymujemy po tym łez padole wedle zasady cor ad cor loquitur. Wspieramy się. I ta książka to takie wsparcie dla mnie od moich prawosławnych kuzynów... Mam ładne, dobrze zachowane wydanie tej książki z roku 1967. Książka została wycofana z którejś z krakowskich czytelni kleryckich. Szkoda dla kleryków - dobrze dla mnie.

Msza po staremu się odprawia to klasyczna publikacja ojca Pawła Sczanieckiego na temat Mszy katolickiej w dawnej Polsce. Książka dzieli się na dwa zasadnicze rozdziały: "Liturgię Mszy świętej" i "Zwyczaj w nawie kościoła". Autor pisze o dawnych obyczajach liturgicznych, o źródłach ich poznania, o przeróżnych tradycjach, których dziś już nie pamiętamy. Książka daje fajną perspektywę - czytając ją widzimy, że dzieje naszego Kościoła nie dzielą się na to, co było przed Soborem Watykańskim II i po Soborze, ale że podobnych wielkich zmian w Kościele było więcej. Że na pewno wśród wiernych w XVI w. musiał istnieć sentyment za starymi formami liturgicznymi, gdy Sobór Trydencki wprowadził jakże wiele zmian. Jedne zwyczaje trwały krótko, inne dłużej. Jedne zniknęły, inne wracają. Czy mamy tego świadomość?

Choć od pierwszej Mszy na naszych ziemiach upływa 1050 lat, to historię tę można opisać bardzo barwnie i ciekawie. Udowodnił to ojciec Paweł Sczaniecki w książce, która powinna być na półce każdego katolika zainteresowanego dziejami Kościoła w Polsce. Zawsze już będę pamiętał opisy Polski z czasów romańskich, wielki kult Chrystusa Salwatora, Chrystusa-Króla, obawę przed niegodnym przyjęciem Komunii, czy taki opis Cezarego z Heisterbach (XIII w.) o polskich katolikach:
(...) jest to zwyczajem owego narodu, że wchodząc do kościoła, głowę aż do posadzki skłaniają, i biją się w piersi.
To z tej książki po raz pierwszy się dowiedziałem o lektorium, czyli przesłonie znanej mi z katedr anglikańskich, która do XVI w. oddzielała w Polsce prezbiterium z chórem i ołtarzem głównym od nawy głównej. Wtedy rzeczywiście Mszy się często "słuchało". To lektorium przypominało ikonostas z kościołów bizantyjskich (ciekawe czy katoliccy tradycjonaliści wiedzą, że można by się domagać i powrotu lektorium...). Bardzo ciekawe są opisy tzw. rytu staropolskiego. Zabawne jest czytać, jak niegdyś katolików gorszyło, gdy śpiewały kobiety (w żywocie św. Kingi czytamy, jak sądeccy franciszkanie wychodzili z kościoła na znak protestu, gdy na Mszy zaśpiewały zakonnice). Bardzo lubię część książki, która opisuje obyczaje kościelne zwykłych wiernych stojących w nawie.

To taka książka, którą czyta się z ciekawością i potem do niej się wraca. Szkoda tylko, że nie jest to książka lepiej ilustrowana. Na pewno byłoby ciekawie wydać ją z dobrze opracowanym materiałem ilustracyjnym, albo nawet na jej podstawie nakręcić serial dokumentalny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz